"i pojedziesz sobie na wakacje z Chmielewska...
cytat z komentarza z poprzedniej notki. (tak tak agnes - stalas sie mi inspiracja do nowej notki :) )
... bo poki co to nikt mi marzyc nie zabroni. wiec sobie marze... czasami. jak dzieciaki nie za glosno sie dra. bo potrafia mysli zagluszac...
... wiec sobie marze... zakupie kiedys najnowsza ksiazke J. Chmielewskiej... taka ktorej nie czytalam jeszcze... spakuje kilka ciuchow... pod pache Moje Szczescie... bo bez niego wakacje to nie wakacje... i pojedziemy sobie gdzies... nad ocean... gdzies gdzie bedzie mozna sie schowac przed ludzmi, jesli taka bedzie chec, ale gdzie bedzie tez mozna wtopic sie w tlum... i popijajac sok z swiezo wycisnietych pomaranczy bede sobie czytac... delektujac sie kazdym slowem... (a nie tak jak teraz - polykajac i pochlaniajac w szalenczym tempie bo Grzdyle sie dra, bo czegos chca, bo kartofle kipia, bo... ) od czasu do czasu spogladajac spod na wpol opuszczonych powiek na to Moje Szczescie... (pewnie bedzie czytal jakas powiesc s-f, no ale to juz dopust Bozy...) i sobie bedizemy spacerowac po plazy podziwiajac zachody slonca, ogladajac kamyki, lub rozmawiajac o wszystkim i o niczym... ech...
no co... pomarzyc sobie mozna...