cale szczescie ze...
... jestem blondynka... wprawdzie Moje Szczescie jest innego zdania, a mianowicie ze moje wlosy sa BRAZOWE. no to niech mu beda brazowe. ciemny blond znaczysie. a szczescie w tym ze moze nie osiwieje. a jesli nawet - nie bedzie sie to rzucalo w oczy. a czemu mam siwiec? juz mowie. otoz moje dzieci najprawdopodobniej zalapaly kolejne przeziebienie, nie zdrowiejac calkowicie z pierwszego. znaczy sie ciag kolejny sie zaczal. rece mi opadly. mam dosc. tzn... tych "mam dosciow" to jeszcze pewnie bedzie do licha i nazad, bo przeciez na tym razie sie na pewno nie skonczy... Wieksza zalapala jakas goraczke - no dobra, stan podgoraczkowy, bo termometr uparcie pokazuje 37.3. pod pacha. kaszel, katar. no. a juz fajnie bylo, przez kilka dni... ech... Mniejszy kaszle calkiem porzadnie. smara sie. goraczki poki co nie posiada. i nie trzeba mu. niech nie posiada...
...jakas taka beznadziejnosc mnie ogarnia... znowu poniedzialek... znowu "uwieziona" w domu - dzieci chore... tak sobie mysle ze jeszcze niedawno twierdzilam ze to wszystko przez to ze nie pracuje... taaaa... ja sobie nawet nie wyobrazam JAK mialabym pracowac, gdy wiem ze dzieci chore... wiec szla bym na zwolnienia pewnie i o...wiec to nie to... wiec moze brak snu? najlepiej wszystko na to zwalic... a co. nerwy? - brak snu. chandra? - brak snu. katar? - brak snu... a moze po prostu ja juz mam dosc i chce troche pozyc normalnym zyciem? no dobra, jest za zimno zeby z dziecmi na dwor wyjsc - to niech sobie choc je moge zabrac do sklepu. gdziekolwiek... a tak??? ech... i ja naprawde sobie zdaje sprawe ze sa to zwykle przeziebienia i inne takie. ja tylko PO PROSTU mam ich aktualnie dosc...
... najsmieszniejsze jest to, ze wbrew temu wszystkiemu, gdzies tam na dnie serca/swiadomosci/czegostam mam taka malutka nadzieje... ze moze tym razem juz bedzie lepiej... ze jak juz tym razem wyzdrowieja to sobie "pobeda" zdrowe troszeczke dluzej... choc te 6 tygodni... z hakiem :)