dieta cud...
... miec w domu rzygajace dziecko. naprawde ciezko cokolwiek przelknac... Mniejszy wlasnie przerabial cosik takiego... w sobote po odebraniu go od Bratowej tzn juz dojechalismy do naszego miasta i zadecydowalismy ze bedziemy jesc obiad w restauracji bo w domu nic nie mamy. no. to po wejsciu do restauracji Mniejszy puscil takiego pawia, ze nie wiedzialam gdzie rece wlozyc i jak go wytrzec. wszystko na siebie i na mnie. zdaje sie ze nie byla to najpiekniejsza reklama dla tej restauracji... a przeciez nawet tam nic nie jedlismy!!! rano jeszcze poprawil ze 3 razy... i poki co cisza. tzn juz 24 godziny cisza - to mam nadzieje ze juz mu przeszlo... a co to bylo? podejrzewam ze Bratowa mu dala za duzo i za tlusto. nie winie jej - skad mogla wiedziec? no. dla mnie nauczka na nastepny raz - powiedziec i tyle.