Jedyny TAKI Piatek...
no fajnie. cipciaczki (przepraszam bardzo ale od zawsze tak mowie na kurczaczki. bez skojarzen prosze!), baranki, owieczki, zajaczki, kroliczki, jajeczka, co jeszcze? moze cos pominelam? wszystko to fajne jest, potrzebne i w ogole.
ALE.
poki co - jeszcze jest Piatek...
i jak znalesc miesce w tym wszystkim na Krzyz... na zamyslenie... na zadumanie. nie takie "dumdum". zadumanie nad zyciem, prawda, droga, nadzieja... - skoro wszystko dookola chce to wlasnie zakrzyczec??
wpatrzec sie w Krzyz... nie po to by zrozumiec, bo tego sie nie da. wpatrzec sie do bolu oczu... wyobrazic sobie bol przebijanych dloni. czy nadgarstkow... stop... bol fizyczny ale i psychiczny... szyderstwa, opluwanie, opuszczenie... i ze to wszystko dla i za mnie... bo tak. bo On tak kocha...
opuszczenie z Wielkiego Piatku... niewyobrazalne... i chyba nie do odczucia przez nikogo...
...kiedys, dawno temu, wymykalam sie w dzien do Kosciola... klekalam przed Krzyzem - im wiekszy tym lepiej... i nie mowilam nic, tylko ze scisnietym gardlem patrzylam... patrzylam... patrzylam....
...a teraz mi tego brak...
"Krzyzu Swiety co swiat obejmujesz...
Ktory rozdarta ziemie ramionami dwoma
Jak dziecko slabe matka... przed ciemnoscia bronisz...
Zmiluj sie nad nami...(...)
Krzyzu Swięty nad nami wzniesiony,
Jak bandaz litosciwie sciągasz brzegi rannym
By sie nowe zaczelo w sercu wyleczonym.
Zmiluj sie nad nami.
Toba mury rozwalac
Toba sie oslonic
Tobie sie ufnym sercem
Z miloscia poklonic..."
zatrzymania... zamyslenia... prawdziwego... zycze Wam i sobie...