co za noc...
...no to sciagnelam tu teraz wszystkich spragnionych sensacji lozkowych... a tu beda lozkowe a jakze! otoz od polnocy do godziny 3 nad ranem nie spalam. biorac pod uwage fakt iz przed polnoca sie nie kladlam wcale, to mamy: nie spalam do 3 rano. pobudka o 7. merrychristmasandahappynewyear. i happyeaster od razu tez.
Wieksza obudzila sie z kaszlem o tej polnocy. pokaszlala troszke, popila herbatki i kaszel zelzal na tyle ze pokaslywala sobie od czasu do czasu, i taki kaszelek nie przeszkadzal jej zwykle w spaniu. wiec do bidy nedzy DLACZEGO nie spala????????? prosby, grozby, prosby, szantaze, prosby, lanie, prosby, szarpanie, prosby, muzyczka, prosby, i tak w kolko. 3 godziny... w koncu zbudzilam MS zeby poszedl sie z nia polozyc, bo juz w miedzyczasie zbudzil sie i Mniejszy i jak zabawa to zabawa - zaczal po swojemu dokazywac... o w morde jeza...
wiec dzisiaj kawa, kawa, kawa... zeby JAKOS funkcjonowac...a i to nie wiem czy pomoze...
w morde jeza...