takietamcosie.
czasem sobie mysle ze dobrze ze Wieksza jest w przedszkolu. mobilizuje mnie od czasu do czasu zeby jakies cos porobic z nia :) na piatek ma przyniesc cos co zrobila w domu (moze byc z pomoca rodzica) - wiec dawaj robic papierowe choinki...
i prosze jak nam ladnie wyszlo:
tu wersja plaska - acz dwustronna :) :
i odgrazam sie ze to jeszcze nie koniec! :) jutro przystepujemy do produkcji gwiazdek... przynajmniej taka mam nadzieje...
* * *
Wieksza przyniosla ze szkoly cos co sie nazywa "joy bag" - takie przygotowanie do Bozego Narodzenia, zawartosc: mala choineczka, figurki szopki betlejemskiej, cukierki do poczestowania sie, ksiazeczka o Bozym Narodzeniu, folder z obrazkami wykonymi przez dzieci u ktorych ta "torba radosci" juz byla (joy bag przechodzi od dziecka do dziecka). trzeba bylo z nia (Wieksza znaczy) usiasc, ustawic szopke, przeczytac ksiazeczke o Bozym Narodzeniu, pogadac na ten temat, zrobic obrazek w specjalnie przeznaczonym na ten cel folderze. wszystko to zrobilismy, na obrazek nakleilysmy szopke (wycieta z zeszlorocznej kartki Bozonarodzeniowej od kogostam), dookola Wieksza narysowala siebie, Mniejszego, Tatusia i MAmusie, po czym dokleilysmy jeszcze dwie piankowe choineczki zeby bylo ladnie. z tych choineczek wlasnie wycisnelam koleczka (byly zrobione dziurki zeby to udawalo bombki) i one to zostaly na stole. po chwilce patrzymy z mezem a Wieksza poustawiala wszystkie figurki buzkami do dolu... na nasze zaskoczone spojrzenia powiedziala: "they are eating candies!"/jedza cukierki!/
MS szeptem do mnie: you'd think that looks like some sort of a cult/moznaby pomyslec ze to jakis kult.../
:o)