niedziela...
bylo cudnie, i calkiem wesolo :) a wesolo z tej racji ze spotkalismy Pewna Przeurocza Osobke - a nawet Dwie. tylko ta Druga Przeurocza Osobka byla niesmiala bardzo, bardzo cichutka, tak ze moje Grzdyle wydaly sie mnie baaaaaaaaaaaardzo ekhem. jakby to tak ladnie... zeby siebie samej nie urazic... no bardzo zywotne takie :)
mniejsza z zywotnoscia moich grzdylkow - jaka jest kazdy wie :) natomiast spotkanie bylo bardzo sympatyczne i radosne. ryzykowalismy duzo, bo pogoda zapowiadala sie nieszczegolna mowiac bardzo lagodnie (A mowiac dokladnie - deszcz w porywach do burz z pieronami) - ale jednak nie. w nagrode Natura pozwolila mi cyknac zdjecia z ujec z ktorych jeszcze chyba nie mialam okazji cykac :) i w nosie mam ze sa ciemnawe ! :)
a jako dodatkowy bonus - te same miejsca widziane z perspektywy trzylatka... jego wlasnymi oczkami:
MS zauwazyl ze dzieki temu wariactwu Mniejszego mamy okazje ogladac swiat z jego perspektywy... czasem sie mozna naprawde zdziwic widzac co i jak on spostrzega w otaczajacym go swiecie...