tak jakos...
... ech, jak sie tutaj nie zmieni cos i na glownej nie przestanie byc widac setki blogow nie-wiadomo-o-czym, to szefostwo tego blogowiska osiagnie jedno na pewno: ludzie sobie stad pojda. przestana czytac co kto pisze, o poznawaniu nowych PRAWDZIWYCH blogowiczow bedzie mozna zapomniec. no ale skoro im to nie przeszkadza to co ja sie mam przejmowac tak? a otoz sie przejmuje. nie wiem, moze dlatego ze ostatnio tak malo dobrego wokolo mnie. a moze ja tego nie dostrzegam. ludzkie zycie sie chrzani, innych stoi w miejscu jak w jakims pogietym zawieszeniu. a ja na ten przyklad zawieszenia nie lubie i koniec. ech...
i tylko na MS i na kochana Roze Wariatke moge liczyc... nie wiem, ale jesli przyjdzie mi sie z nia rozstac... to glupie tak? przywiazac sie do krzaka rozy... ale to tak jakos wyszlo ze pielegnujac ja, dbajac o nia, oswajalam sie z nowym wszystkim... piekny z niej krzak...
ostatnio nabylam inna, w duzej donicy... czy zastapi mi Wariatke?...
ech, jednak chyba cos ze mna nie tedy...