takie tam blablanie
no i swistak pozawijal, 103 dzieci przyszlo, cukierki dostalo :) fajnie... a
nastepnego dnia staralam sie nie myslec. bo myslenie szkodzi. czasem
przynajmniej... kiedy zamiast zapalenia znicza na grobach babc, dziadkow...
przyjaciela, ktorego serce nie wytrzymalo tragedii slawetnej wroclawskiej
powodzi... kolezanki z LO... wiec zamiast zapalenia znicza na ich grobach,
zapalilam jeden, maly znicz przy prostym krzyzu ustawionym na parkingu
kosciola... szybko ukradkiem niemalze... wspomnienia bola... takim prostym,
dosadnym bolem...
...jednak wspomnien zagluszyc sie nie da... i juz mam przed oczami wieczorne
wyjscie na cmentarz, z gromadka dzieciakow takich jak i ja, luna nad
cmentarzem, od ogromu rozpalonych zniczy.... kuzyn i jego kumple robiacy
woskowe rekawice ;) usmiecham sie do siebie...
wiele jeszcze takich chwil.. wiele momentow kazdego roku, w ktorych
wspomnienia wracaja tak rzeczywiste ze wydaje sie jakby to bylo wczoraj... nie
wiem czy warto probowac uciec, nie myslec... nie wiem tez czy przyjdzie taki
czas, kiedy nie beda bolaly... kiedy bede je wspominac z usmiechem na twarzy...