takie sobie mysli sylwestrowe...
no to sylwester tak? pfff...
szczerze mowiac nie wiem sama... z jednej strony - uwielbiam nasze witanie
nowego roku... tak samo od 7 lat... w tym roku osmy raz... wtulona w ramie MS,
z lampka wina musujacego "Martini" w lapce... patrzac w te ukochane
oczy, widzac w nich wszystko to o czym kiedys marzylam... cieplo, milosc,
opiekunczosc... i gdzies tam w glebi duszy wiem ze innego sylwestra nie chce...
z drugiej strony - nie chce?? gdzies
tam w zakamarku mnie, w srodku, na dnie, nie wiem tylko czy taki maly okruszek
bo przyduszony reszta, czy taki maly bo sie dopiero budzi? w kazdym razie taka
iskierka marzenia - zeby wlasnie nie tak, zeby wystawnie. zeby w cudnie
udekorowanej sali balowej... uroczyscie, na bialo-zloto... zeby bylo glosno i
huk korkow od szampana...
...usmiecham sie do tych
marzen... moze kiedys??
... a moze inaczej... inne
marzenie... na plazy, w klapkach, pod palmami... trzymajac lampke z szampanem
(czy tam winem musujacym ;) )...
...usmiecham sie i do tych
marzen...
i jak juz sie tak
"wymarze" to dochodze do wniosku ze... ze tak naprawde to w nosie mam
to gdzie... tak naprawde to ja po prostu wiem, ze chce z MS witac kazdy Nowy
Rok...
o.
i juz.