ekhem. przekora??
czy jak go tam zwac. w kazdym razie siedze sobie nic nie robie i sobie mysle ze sobie pomarudze. wiec pomarudzilam do kumpeli jednej jak to mi sie nic nie chce. na co uslyszalam ze jak sie nie chce to robic nie nalezy. ha! no i zamiast usiasc sobie wygodnie w fotelu i oddac sie temu nierobstwu czy nicniechceniumisie - cos wymyslam do roboty. ot tak. no ciekawe tak? dotyczy to rowniez gotowania. jesli mowie do MS (telefonicznie) ze nie mam pojecia co na obiad to on juz wie ze bedzie jakis eksperyment ;) tak bylo i dzis. na obiad eksperymentalne sheppard's pie... moja wlasna wersja z kurzaczymi piersiami pokrojonymi w kosteczke :)mniam!
wieczorkiem zas, w ramach nicniechceniamisie - deserek. sorbet jagodowy,,,
mmmmmm :)