mysl uparta...
odkad dowiedzialam sie o tragedii (a w zasadzie to duzo wczesniej... ale teraz juz utkwilo na dobre), z glowy mi nie wychodzi tekst z jednej z piosenek Jerzego Pietrzaka (ktory wg mnie mial teksty piosenek naprawde mocne i dajace do myslenia... wychowalam sie na kabaretach ze tak powiem, i wiele tekstow mi utkwilo w pamieci na dobre...)... "zycie jest za krotkie, by zyc byle jak"... takie pietrzakowe "carpe diem"... czyli lap dzien, wyciskaj z niego to, co ma najlepszego... w glebszym tego slowa znaczeniu... lap na innym, niz konsumpcyjny jedynie, poziomie... zyj tak bys sobie nie plul w brode w momencie kiedy ci przyjdzie zakonczyc zywot na tym lez padole... zebys sobie nei plul w brode ze cos mogles zrobic a odlozyles na pozniej... a "pozniej" juz nie bylo...
ciezki ten rok... trudny i niezrozumialy... myslalam ze tylko dla mnie i MOich, ale wychodzi na to, ze i w szerszym zakresie...