na klodke. oraz spozywczo.
nic nie bede mowic. tzn co do tego co ostatnio bylo zle. bo jak cos mowie to sie momentalnie pieprzy (oho, serducho sie wyraza... no trudno, moja cierpliwosc ostatnimi czasy wystawiana zostala bardzo wielokrotnie na proby, no i widocznie jako tester sie nie sprawdzam....)...
natomiast chcialam sie pochwalic. a co! ha! otoz nie mialam pojecia "co na obiad". zdarza mi sie takie cos. a niedawno zakupilam forme do duzych muffin... taka ze tylko szesc sztuk wchodzi (tego samego rozmiaru forme mam na normalnych muffin 12 a mini muffinek 24...). bo sobie pomyslalam ze cos takiego kiedys bym zrobila a'la "open veggie and meat pie". nie bede tlumaczyc bo nie umiem. no i w efekcie - cos takiego jak mini-tarts mi wyszlo... wyszlo to malo powiedziane - okazalo sie byc niebem w gebie!!! a wygladalo tak:
faza na wpol surowa: surowe ciasto (maka wieloziarnista), gotowy farsz:
oraz juz upieczone/zapieczone:
mmmm....
...oraz na wpol zjedzone... ;)
przyznam sie szczerze ze przeszlo toto moje najsmielsze oczekiwania! pycha!!!!