adres zwrotny czyli jaki jest szczyt ludzkiego...
taaaaaaaaaaaaaaa........... no bo czego ja sie spodziewalam tak?
bezczelnie calkiem i w ogole jak tak moglam? pfffffffffffffffffffffffff
otoz chodzi ze bo:
"sie spieszylam" z wysylaniem kartek zwyklopoczcianych bo chcialam zeby w miare przyzwoicie doszly... przynajmniej zeby mialy szanse tak? no i szansa jak najbardziej... kwestia w tym ze nie ponaklejalam naklejek z adresem zwrotnym... no i co? oczywiscie ze kartki podochodzily (w kopertach byly, zeby nie bylo ze ja na zwykle kartki chce adres zwrotny wklejac ;) ). dostaje ja tez wiadomosc przez wiadomy portal spolecznosciowy - tej mniej wiecej tresci: za kartke dziekujemy, nie wyslalismy tobie bo... na kopercie nie podalas adresu... no w morde? czy to ja cos nie tak czy niekoniecznie? ja naprawde w naiwnosci swej nie sadzilam ze kultura osobista nakazuje czekac na otrzymanie kartki i ewentualnie dopiero wtedy wysylac wlasna?? o ja nieuswiadomiona tepota? zeby nie bylo - adres nam sie owszem zmienil, ale 2 lata temu... wiec to juz trzecie Boze Narodzenie w tym domu... i wiem NA PEWNO ze poprzednie dwie kartki wysylalam z naklejka adresowa...
wiecie co, nie zdzierzylam, odpisalam ze ja nie wiem ale ja to adresy do ludzi wpisuje do notesiku z adresami... i chyba mi za przeproszeniem wisi aktualnie czy sie osobnik wraz z cala rodzina na mnie obrazi czy nie.... pffff.