cudowny szok!
bylam w szoku tak ciezkim ze od razu zadzwnilam do mojej drugiej polowki, mimo ze akurat skonczylismy rozmowe i odlozylam sluchawke!!! no ale po kolei.
rzecz dotyczy oczywiscie kroolinia. wzielam go swoim zwyczajem na rece, poglaskalam wycalowalam ten sliczniusi lepek, odstawilam na ziemie - jako ze kroolisiow nie powinno siem stresowac zbyt dlugim trzymaniem na rekach. zwlaszcza takich nie do konca oswojonych kroolisiow. odstawilam wiec, a ten nie wiele myslac (?) wepchnal mi lepetynke pod reke i tak sobie siedzi!! no to go zaczelam glaskac ale w miedzyczasie zaczely mi dretwiec nogi, wiec wzielam go znow na rece. po krotkim glaskaniu zaczal sie wiercic, wiec grzecznie odstawilam na ziemie, ale nie poszlam sobie tylko siedze tak z wyprostowanymi nogami. Lucky nagle zrobil takie chyc! i juz mi usiadl na udo! szok! ale to jeszcze nic! za chwilke zrobil drugie chyc! i... siedzi mi w objeciach, z lepkiem rozkosznie wepchnietym w zgiecie lokciowe!!!! rozczulilo mnie to prawie do lez!!! takiego stworka nie mialam jak zyje!!! tylko jeden z moich chomiczkow byl tak wytresowany ze jak wkladalam reke do klatki to po rekawie mi sie wdrapywal na ramie:) wracajac do kroolinia - poglaskalam go ile sam chcial! jak zaczal sie znowu wiercic - odstawilam na podloge. i chycilam w reke telefon i dzwoniem do mojej drugiej polowki!!!! normalny szok w ciapki!!!!!!