wczorajsza...
...lekcja szkoly rodzenia byla strachaczowo-bulwersujaca... strachaczowa gdyz bo poniewaz omawialismy wszelkie "niespodzianki" jakie sie moga wydarzyc w czasie porodu ( i bezposrednio przed) z cesarka na czele i urodzeniem martwgo dziecka wlacznie... po czym nastompilo odczytanie przez prowadzoncom poloznom artykulu napisanego przez matke uposledzonego dziecka, i... teraz sie polozymy i zrelaksujemy.... taaa... ja sie wewnetrznie trzeslam jak ta galareta i mam myslec o relaksie???
nastepnie kobietka zapalila swiatlo, i dawaj rozprawiac o tym co to jest nam niezbedne zeby opiekowac sie prawidlowo noworodkiem. i sie ciekawostek dowiedzialam. takich m.in. ze:
- mydelko, szamponik - won! uzywamy swojego mydelka
- kompanie dzidzi z mydelkiem tylkor az w tygodniu (???!!!!!)
- wszelkie chusteczki do mycia pupci - won!
- pudry - won!
- wanienka -won, w wannie ma sie dzieciaka myc!
- oliwka - won! oliwke z oliwek mozna uzywac ewentualnie!
- w ogole na pupcie Maluszka nic sie nie daje! umyc wodom (nie chusteczkom!) wysuszyc i zalozyc pieluche! jak sie odparzy to posmarowac masciom
- proszki do prania dla bobaskow - won! swojego uzywac!
- pompa do odciagania pokarmu - po co???
- zadnych kolderkow! ani kocykow! ani nic!
mozna kupic:
- wozek
- fotelik do samochodu
- lozeczko jakies
- pieluchy
- reczniki
- myjki
- ubranka
- i jeszcze pare produktow...
hmmm... ja sie nie znam ale nie podoba mnie sie to i tyle!!!
a podsumowanie tygodnia - TUTAJ