muszy epilog...
14:23:32 gerappa: :D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!
14:23:41 gerappa: hurrra!!!!!!!!!!!!
14:23:52 gerappa: gnij cholero!!!!!!!!
14:26:00 serducho: o matko....
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
14:23:32 gerappa: :D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!:D\ zabilam!!!!!!
14:23:41 gerappa: hurrra!!!!!!!!!!!!
14:23:52 gerappa: gnij cholero!!!!!!!!
14:26:00 serducho: o matko....
13:23:25 gerappa: ja poluje na muche
13:23:32 serducho: ogonkiem* ?
13:23:39 gerappa: niop
13:23:41 gerappa: hihi
13:23:51 gerappa: juz pare tygodni u mnie mieszka
13:24:17 serducho: zaprzyjaznij siem z niom
13:24:26 gerappa: tia
13:24:31 gerappa: imie juz ma
13:24:33 gerappa: batman
13:28:56 serducho: hihihihi
13:29:08 serducho: je ci z talerza?
13:29:24 gerappa: no na taka pufalosc to jeszcze za wczesnie
13:29:30 gerappa: moze na wiosne...
13:29:51 gerappa: ale na ramieniu siada
13:29:57 gerappa: NIENAWIDZE JEJ
13:30:01 serducho: tresowana
13:30:09 serducho: ej no, pokochaj...
13:30:12 gerappa: wiesz to fajne
13:30:21 serducho: co fajne?
13:30:27 gerappa: ja bije pantoflem we wlasne ramie
13:30:37 gerappa: reka mnie boli a ta ch....dalej fruwa
13:30:45 serducho: a ona siem z ciebie smieje?
13:30:57 gerappa: i pewnie jeszcze innym muchom opowiada
13:32:11 serducho: to nie bij pantoflem!!!
13:32:25 gerappa: ?? a czym?
13:33:23 gerappa: kijem do bejsbola???
13:33:34 serducho: renkom!
13:33:39 serducho: nie bolaloby tak!!!
13:33:56 serducho: no chyba ze silna jestes nieslychanie!
13:34:15 gerappa: a jak ja zabije i mi sie na rece rozmarze???ble..
13:35:08 serducho: to umyjesz!
13:35:30 gerappa: troche ja przysmilam
13:35:33 serducho: czym?
13:35:37 gerappa: pantoflem na monitorze
13:35:48 gerappa: poszla sobie gdzies uff
13:35:53 serducho: ups
13:36:16 serducho: notka jusz jest
13:36:24 serducho: teraz o musze wlepie na starego bloga
13:36:30 gerappa: no to kicam
13:36:35 gerappa: nie!!!!!!!
13:36:41 serducho: co nie?
13:36:49 gerappa: jak poczytam??
13:36:57 serducho: w pracy?
13:37:03 gerappa: a wklisz mi??nie wytrzymam do jutra!!
13:37:14 serducho: wklem
13:38:20 gerappa: to klij
* o ogonku mozna sie dowiedziec TUTAJ
Oliwka skonczyla 3 miesiace!!!! pannica z niej ze hohohoho!!! i jak na tak "dorosla" dziewczynke przystalo - noc spedzilismy cudowna - spalismy prawie 5 godzin:) a co se bedzie zalowac.
a dzis...
a dzis mi pozwolila (hmmm???!!!) laskawie zjesc sniadanko, uprac jej ciuszki, pomyc gary... hmmm ladnie sobie poczyna jak na trzymiesieczne dzieciatko:)))
a gadulka z niej niesamowita!!! tylko nam dekodera brakuje:)))by sie czlek dowiedzial o co chodzi... a tak? zgaduj zgadula...:))))
Oliwka wazy 6200g, mierzy 64cm!!!! przybiera prawidlowo, i rosnie prawidlowo. posprawdzane uszka, gardziolko, pluca, i brzuszek - nic jej nie dolega!!! a ze krzyczy... hmmmm po mamusi ma... ja ponoc (ale to tylko ponoc, bo ja tego nie pamietam :P) do szesciu miesiecy sobie krzyczalam a potem mi rpzeszlo....
a wiec jeszcze 3 miesiace???? o matko...
nie wiem. ale chyba ciut lepiej. przynajmniej nie wyla az tak. ja nie wiem ale jak Oliwka placze to mnie sie moje serce normalnie na strzepy rwie. to chyba kazda mama tak ma... chyba to normalne jest...
wykapalismy szkraba... ech, przynajmniej juz sie w kapieli smieje i kopie nozkami:) szkrabik maly...
mam nadzieje ze wszystko jest w porzadku...
musi.
Oliwka dzisiaj caly dzien plakala. na cale gardlo. z przerwa na cyca. Boze daj mi cierpliwosc. ja jakas wyrodna Matka chyba jestme bo NIE umiem rozroznic kiedy Moje Dziecie placze z glodu, kiedy z nudow, a kiedy je cos boli. nie mam instynktu moze nie wiem.
plakalam razem z nia juz w koncu. wiem ze nie powinnam.
czemu tak jest? gaworzy sobie slicznie, smieje sie i nagle - buzia w podkowke, i w bek!!! i NIC nie dziala - hustaj - nie hustaj, trzymaj na rekach - poloz do lozeczka, poloz w foteliku, bierz na rece, rob co chcesz.
nie wiem co robic:((((
Wszystkich Swietych...
wszystkie "znajome groby" bardzo bardzo daleko... nie pojde.
pojedziemy za to na tutejszy cmentarz... zapalimy na jakims zapomnianym grobie lampke... myslami odlece daleko...
... Babcia... najukochansza Babcia pod slonkiem. taka z tych co to zawsze maja landrynki... i cukierki czekoladowe... i takie gwiazdki jakby czekoladowe - to do strojenia ciast, ale babcia zawsze nam dawala bez ciasta:) ... z racji tuszy nie sadzala nas nigdy na kolanach, tylko.. wyzej - na brzuchu:))) i piekla najwspanialsze w swiecie buleczki z serem i cynamonem!
pamietam dzien kiedy sie dowiedzialam ze juz Babci z nami nie bedzie... bylam na obozie wedrownym - jak na ironie wlasnie w okolicy... przejezdzalismy pociagiem akurat przez wioske w ktorej mieszkala BAbcia... nawet wydawalo mi sie ze w furtce stala, tak jak ona zawsze... mialam wtedy 15 lat... przejechalismy... kilka dni pozniej, w drzewiach schroniska w ktorym akurat nocowalismy stanal Moj Tata. mial lzy w oczach mimo ze to jego Tesciowa a nie Matka. wiedzialam ze Cos sie stalo... Cos Bardzo Zlego... zawolal mnie - wyszlam z sali... mowi: pakuj sie jedziemy... a ja przerazona - co sie stalo? Tata: Babcia S. nie zyje...
nie pamietam jak sie spakowalam nie pamietam jak podnioslam plecak, pamietam ze akurat mialam w plecaku chleb dla calej grupy i chyba maslo. ktos przytomny je ode mnie zabral. powiedzialam dowidzenia. amok. nie wiem co sie dzialo. wsiadlam do samochodu, jeszcze byl Wujek z nami. lzy plynely mi same. cicho - bez szlochania. ciche lzy. pod Domem Babci Tata mowi: Coreczko, tylko staraj sie nie plakac teraz. niech cie Mama nie zobaczy taka placzaca, bo z Mama jest kiepsko... zobaczylam Mame... czy to ta sama kobieta? zgarbiona, slaniajaca sie na nogach, blada, z podkrazonymi oczyma. zrozumialam ze musze byc bardzo silna. nie plakalam.
weszlam do pokoju gdzie lezala Babcia. popatrzylam. nie, to nie ona. to nie moze byc ona, Moja Babcia sie usmiechala. Moja Babcia spiewala, Moja Babcia miala smiejace sie oczy. Moja Babcia...
w kosciele na pogrzebie znowu te lzy... stalam kolo Mojej Siostry, i obie nie moglysmy ich powstrzymac... nawet ich nie ocieralam chusteczka... obok stal Kuzyn. nie plakal juz. glowe schowal w ramiona... nikt sie nigdy nie dowiedzial co w Nim sie wtedy dzialo... byl bardzo blady...
cmentarz... to nie prawda, ze Babcie wlozyli tam do dolu... jej tam nie ma to niemozliwe..
wrocilismy do domu... nie pamietam juz gdzie i kiedy byla stypa... w domu zapewne.. wyszlismy przed dom - wszystkie dzieci. bawilismy sie jak zwykle. glosno i wesolo. jakby kazde z nas chcialo sobie i innym udowodnic ze.. to nieprawda...
ktores z naszych rodzicow wyszlo przed dom... nie tak glosno, Babcia dopiero zmarla... zamilklismy... spuscilismy glowy... jak im wytlumaczyc ze Babcia JEST? ze z kazdego kata tego domu do nas zaglada? i ze sie do nas usmiecha??? ... bawilismy sie jakby Babcia byla z nami - przed domem na lawce jak zawsze...
do dzis tego nie rozumiem, do dzis nie trafilo do mnie ze Babcia UMARLA. nie. ona po prostu znikla nagle, wyjechala. a Dom na zawsze chyba zostanie Domem Babci, mimo ze mieszka tam Wujek z cala rodzina...
a druga mysl, to Przyjaciel... Kleryk Seminarium Duchownego. Przyjaciel z ktorym wybawilam sie cudownie na stodniowce. nie mialam z kim pojsc. chlopak z ktorym zaczelam "chodzic" mieszkal 320km (ja zawsze bylam "na odleglosc, jakies takie szczescie?:) )ode mnie. jego stodniowka wypadala tego samego dnia. poprosilam Przyjaciela. "nie ma sprawy, wybawimy sie". i tak bylo. nawet przez sekunde nie bylam sama.
Przyjaciel ktory zawsze mial czas... ktory spacerowal w te i nazad na odcinku ok 100m, bo akurat mialam problem, i musiala sie komus wyzalic. Przyjaciel O Najwiekszym Sercu i Najszczerszym Usmiechu pod sloncem. on byl po prostu DOBRY.
i nie bylo mnie. wyjechalam na praktyki do B. telefon od Mamy: usiadz sobie dziecko. M nie zyje. a ja zaniemowilam najpierw, bo jak to? 23-letni chlopak nie zyje??? dlaczego? skad???
byla powodz we Wroclawiu. on juz wtedy w Seminarium. przyjmowal dary zywnosciowe, pakowal w ciezarowke i rozwozil. widzial co sie dzieje. pracowal tak kilka dni - nie spiac, malo jedzac. w koncu poszedl do Przelozonych: prosze o urlop. M, nie poradzimy sobie bez ciebie. Ale ja juz Naprawde jestem zmeczony... nie dam rady, przepraszam... dobrze, jedz. pojechal do domu rodzinnego... pierwsza rzecz jaka zrobil, wlaczyl TV, i tam ogladal relacje z powodzi... w nocy skonal. na rekach swego ojca. zawal... nie bylam nawet na pogrzebie...
wlasnie o tych dwoch Moich Zmarlych bede myslec...