odchamianie. part one.
Steinbeck "Myszy i ludzie".
kilka odrebnych mysli... marzenia... i ich zderzenie z brutalna rzeczywistoscia... podporzadkowanie sie komus... czy latwiej samemu czy we dwojke... "czlowiek siedzi tu sam, noca, czyta albo rozmysla i takie tam... CZasem cos sobie pomysli i nie ma nikogo, kto by mu powiedzial, czy to tak jest naprawde, czy nie. Nie moze sie zwrocic do innego faceta i zapytac, czy on tez tak mysli. Niczego nie jest pewien. Nie ma zadnej miary."
ogromna symbolika... brutalnosc ale i prostota zycia... i smierci... powiedzenie ze mozna kogos "zaglaskac na smierc" staje sie tam realne i doslowne... sila(fizyczna) a rozum...
ogolnie - dobra ksiazka. naprawde. tylko ostatnie zdanie jakos mi nie pasuje... a moze to ja ograniczona jestem? : "Ty, powiedz, co do cholery gryzie tych facetow?"
hmmm...
no chyba zeby to doslownie brac... :o)
*
a w przerwie na kawe/herbate/soczek/cokolwiek - zapraszam na kokosanki...
spieszyc sie prosze, bo ida bardzo szybko :)