pyskacz...
a raczej pyskara. o ile takie okreslenie jest poprawne... choc nie, naprawde guzik mnie to obchodzi czy jest poprawne czy nie. o Wiekszej pisze. pyskara do potegi. rece opadaja. nie mam juz do niej sil. ja wiem, ze dziecko trzyipolletnie nie zna mocy slow, i tak do konca nie zawsze rozumie co mowi, czesto powtarza zaslyszane zdania... ale jesli dzien sie spedza na rozmowach typu:
ja: przestan piszczec!
Wieksza: no, you przestan!/nie, ty przestan!/
ja: podnies ten papier ktory rzucilas na podloge!
Wieksza: no, you podnies!
ja: nie pyskuj do mnie
Wieksza: no, you nie pyskuj!
i tak dalej i tak dalej... no wiec jesli dzien caly tak wlasnie wyglada to ... ja wysiadam. i trafia mnie jesli czytam w gazetach teksty typu: "bunt dwulatka. pewnie myslisz ze bedzie trwal wiecznie? popatrz na usmiechniete twarze matek trzylatkow. one juz przez to przeszly". w morde. to moze autorka szanowna sie by zaprzyjaznila z moja Cora??? przeszly. ta. akurat.
mnie sie trafily egzemplarze z bardzo wyksztalcona osobowoscia chyba. krnabrne i uparte. tak tak, celowo w liczbie mnogiej pisze, bo Mniejszy tez ma zadatki. jak sobie cos upatrzy i umysli to za skarby swiata sie mu uwagi nie odwroci czym innym...
a tak w ogole to sie zastanawiam jeszcze nad jednym ewenementem... otoz zastanawiam sie wlasnie DLACZEGO Mniejszego srednio interesuja zabawki a strasznie za to go interesuja sprzety domowe??? rzuci kazda zabawke w kat jesli zobaczy otwarty dostep do szafek pod telewizorem tudziez samego telewizora, drzwi - zamykanie i otwieranie to najlepsza zabawa pod sloncem i co z tego ze paluchy byly przytrzasniete niezliczona ilosc razy... szuflady, drzwiczki, i tak dalej... garnki. walek do ciasta... spinki do wlosow... cokolwiek. byle nie zabawka...
kobieta jednak powinna rodzic sie juz ze zwiekszona iloscia cierpliwosci, i za kazdy rok zycia powinno byc jej jeszcze tej cierpliwosci dodane...