a w morde z takim dniem! :o(
chociaz tak naprawde to sie juz wczoraj zaczal. pojechalismy w koncu w odwiedziny do Mojej Cioci i do Brata Mojego Szczescia. Ciocia i Brat z rodzinami oczywiscie. i to dosc rozbudowanymi nawet... niewazne. pod koniec tych wizyt, Brat i Tesciu sobie wymyslili ze Mniejszy jest NIEDOBRY. bo wylaczal radio (ktore zreszta na podlodze stalo i blyskalo swiatelkami kolorowymi), bo bral z lawy rozmaitosci, bo to bo tamto. trafilo mnie. wiec powiedzialam ze NIE JEST NIEDOBRY tylko ciekawski. a tak w ogole to u nas w domu wszystkie rzeczy, ktorych nie chcemy by bral czy dotykal - po prostu pochowalismy i tyle. na co Brat (a Tesciu kiwal glowa ze myslalam ze mu odpadnie!): "a bo jak moje byly male to wystarczylo ze raz czy drugi dalem po lapie i wiecej sprzetow nie dotykaly". wiec ja - spokojnie poki co - mowie: "a na moje takie cos nie dziala i moge i dziesiec razy po lapie dac a on i tak jedenasty raz po costam siegnie". na to uslyszalam: "bo za slabo uderzylas". zagotowalo sie we mnie i powiedzialam ze MOIM zdaniem uderzylam wystarczajaco mocno, i ze nie mam zamiaru uzywac metod ktore na MOJE DZIECI nie dzialaja. i dodalam ze fajnie ze na JEGO dzieci takie cos dzialalo i mial spokoj. no ludzie!!! trzymajcie mnie! ten facet jak mial male dzieci to go w domu prawie wcale nie bylo, zona sie nimi zajmowala, a ten latal gdzie mogl, nad jeziora na ryby, do pracy itede, i ON mi teraz bedzie mowil jak JA mam wychowywac MOJE dzieci????? w morde!!!! a najsmiejszniejsze w tym wszystkim jest to, ze ten Brat jest i tak moim ulubionym Szwagrem. mimo wtracania itepe, mimo przemadrzalskiego charakteru - no po prostu lubie go bardzo :)
jak wracalismy bylam tak zmeczona ze ledwo przyszlam do domu. Moje Szczescie zrobil mi herbatke, wypilam i poszlam spac. no i jak zwykle w takich sytuacjach - Mniejszy musial zaczac wyc i wyladowal u nas w lozku jeszcze przed polnoca...
a dzisiaj??? no wlasnie. zapomnialam ze Wieksza ma imieniny (choc wczesniej pamietalismy i kupilismy prezent nawet), teraz bede czekac az MS z pracy wroci, bo nie lubie sama prezentow dzieciom dawac... wiec sie pytam - co za matka ze mnie???
jakby tego malo bylo - spalilam dwa nowiuskie smoczki Mniejszego. jemu ida piatki aktualnie a gryzakow nie uzywa tylko albo swoje palce albo smoki - no wiec przegryza smoczki w mgnieniu oka, i juz sie nie moge doczekac az mu sie te piatki wyrzna i wtedy wywalimy smoczki w czorty. najpierw sie zdenerwowalam, potem sie poryczalam, potem zadzwonilam do MS bo juz mialam dosc, po czym sprawdzilam jak te smoki wygladaja - i doszlam do wniosku ze stopil sie tylko plastik od dekoracyjnej strony. a sylikon i plastik od strony sylikonu jest ok. wiec nie wyrzuce, zwlaszcza ze przeciez i tak Mniejszy przegryzie oba w ciagu miesiaca...
no. i mam dosc. w morde jeza.