dolek... a co...
no bo gdzie jest powiedziane ze nie mozna zalapac dolka ot tak sobie przed Swietami? no? nie ma napisane. o. wiec sobie zalapalam. bo nowa ksiazka Chmielewskiej juz jest, a ja ja najwczesniej dostane za 2-3 tygodnie, bo pogoda jest jaka jest (dzisiaj znowu padal snieg i tak ma byc do poniedzialku.. w morde...), bo w domu jest balagan mowiac lagodnie i swinia sam sie nie chce posprzatac... bo znowu Swieta na mojej glowie... a raczej w mojej glowie... nie poukladane jak trzeba... chyba nigdy nie bedzie jak trzeba...
no. to Radosnych Swiat. dzisiaj Wielki Czwartek. pamietam Wielkie Czwartki dawno dawno temu... ech... kiedy gardlo zdarte bo proby choru codziennie... kiedy serce spiewalo mocniej niz gardlo... kiedy to wszystko zylo... kazdy dzien ZNACZYL... a teraz... tutaj... tylko lzy czasem troszke pomagaja... koja tesknote i uciszaja serce... moze tego potrzeba zeby waga zycia nie przewazala na zadna ze stron...