w pieciu punktach :)
*
w sobote na obiad robilam ryz z jablkami. zapiekany. szybkim sposobem, ostatnio taki najbardziej lubie - nie tre jablek na tarce tylko wlasnie na cwiartki a potem wpoprzek na talarki sredniogrube. jablka sie nie rozdyzduja, a sa w fajnych kawalkach. pyyycha...
ale ja nie o tym. mianowicie - umylam ilestam tych jablek. Mniejszy przydreptal do kuchni sprawdzic co ja robie. zobaczyl jablka. stanal na paluszkach, siegnal po pierwsze - podal mi (ze swoim wibrujacym: uuuuuuuu!) i tak po kolei mi podawal (ukladalam sobie je na reczniku papierowym ,niech dzidek ma frajde ze pomaga) - az do ostatniego. to ostatnie sobie dokladnie obejrzal i zabral do pokoju. mysle sobie ze niech sie dziecko pobawi zanim obiore cala reszte, a nawet jak obtlucze to i tak sie nada. hehe. obralam cala reszte, ide do pokoju z nastawieniem na odbior jablka... no to sobie odebralam... o:
dziecie moje ZEZARLO jablko ZE SKORKA! dobrze ze je w ogole umylam...
**
na piatkowym spacerku Mniejszy najpierw trenowal rzut szyszka...
a pozniej zawziecie trenowal kopanie tejze szyszki :) Wieksza mu pozazdroscila i kopali razem (na zmiane). przy czym kopanie kazde swojej szyszki w gre nie wchodzilo - najlepsza szyszka byla ta ktora Mniejszy znalazl oczywiscie...
***
fotka z dzisiejszego spacerku:
kiciak sobie spal w najlepsze tuz obok chodnika... mam nadzieje ze nie bezpanski bidus tylko zazywal drzemki na swiezym powietrzu...
****
zrobilam skrzynie na skarby dla Wiekszej:
a Mniejszy jej ciagle zabiera... zaczelam wiec robic skrzynie dla Mniejszego... ale czy to cos pomoze to ja szczerze watpie... (wiadomo ze najlepsze jest TO SAMO co ma to drugie, a nie TAKIE SAMO :) )
*****
i na zakonczenie zachodzik slonca cykniety w biegu... (a raczej w czasie jazdy samochodem :) - maz cykal, ja siedzialam za kolkiem)
:o)