na goraco...
dziekujemy serdecznie za wszystkie cudowne zyczenia. tzn ja w imieniu Wiekszej dziekuje:)
impreze robimy w niedziele. impreze w sensie obiadu rodzinnego. juz wiem ze moja "ulubiona" bratowka nie przyjedzie (uff)... powod jest wrecz cudowny: bedzie zbyt ZMECZONA po sobotniej imprezie ktora wyprawia dla swojego tatulka. taaa. zeby nawet jak chcial odespac, to na 4 po poludniu sie mozna zwalic. ale po co prawda? zreszta, przepraszam, ale tej kobiety to wole nie ogladac. na urodziny Mniejszego przyjechala obrazona i nadasana jakby jej kto w twarz naplul. powod? no jak to tak, zrobilam impreze laczona z W., ktora ma urodziny dzien po Mniejszym, i ona MUSIALA przyjechac. no bo do Mniejszego by nie przyjechala. ale ze W. - to juz inna sprawa! wrrr... nie cierpie takich pseudo-rodzinnych relacji... no ale szczegol - teraz jej nie bedzie :) nie wiem jeszcze do konca kto bedzie - wiem ze bedzie maz tej "ulubionej" (brat Mojego Szczescia) z dzieciakami, Siostra MS z mezem i dzieckami. co do reszty - bedziemy dzwonic dzisiaj. wiem ze drugi Brat MS sobie woli pojechac na cottage. niech jedzie. a ze akurat jest Chrzestnym Wiekszej - no coz. coponiektorym wiezy rodzinne kolkiem w gardle stoja widac. szczegol. impreza bedzie. kto bedzie chcial to przyjedzie. a my mamy zamiar sie dobrze bawic!
a teraz cos na rozweselenie - siedze na kibelku i slysze Wieksza jak drze sie z dolu: "Mama, Mama, rock and roll! I'm rock and roll!!" mysle sobie - w TV cos jest czy jak? wiec lece na dol po chwili, patrze... a Wieksza stoi przy blacie kuchennym z walkiem w lapkach i walkuje ten blat... no tak... rock'n'roll faktycznie...