dzien do #$%&...
po wczorajszym kopie pozytywnym, przyszedl dzisiaj czas na odwrotnego. dlaczego moje zycie zawsze bylo i jest sinusoida?? a tam wiadomo ze po +1 w najlepszym przypadku bedzie 0... kurza melodia... wstalam jakos tak "bez cisnienia"... zreszta "wstalam to za mocne slowo - ja sie po prostu zwloklam z wyra... czulam sie jakbym wcale nie spala. MS tak samo... tylko ze on mial przed soba szybki marsz na stacje, pol godiznki w pociagu i potem jeszcze krotki, podziemny zwykle spacerek do wlasciwego budynku... moze go to zdazylo orzezwic, ja wiem??? mialam jechac do duzego polskiego sklepu na zakupy... pojechalam do malego polskiego sklepu:) a i to tylko dlatego ze Wieksza od tygodnia upomina sie o kielbaski:) ledwo wrocilam. w miedzyczasie Mniejszy zasnal i sie obudzil... no i juz w domu hulaj dusza spania nie ma. Wieksza tez strajkuje z drzemka... a ja sie poklocilam jednostronnie z MS... jednostronnie, bo on wiedzial o co chodzi wiec po prostu powiedzial ze mnie kocha i ze zadzwoni pozniej, a w ogole to przeciez przyjedzie z pracy tez nie za dlugo :) wscieklam sie nie wiadomo dlaczego. po chwili zadzwonilam do niego i sobie spokojnie powylam w sluchawke, pomarudzilam, pogadalam, poplakalam, itepe itede. pomoglo. potem na moje zapytanie: co mam gotowac takiego coby bylo dobre a szybkie bo nie mam sily kombinowac, MS powiedzial: to moze zamowimy cos dzisiaj a ty sobie odpoczniesz? ech... czy ja juz mowilam ze mam wspanialego Meza?:)
podsumowujac - mam dzisiaj dzien do d..., nie mam cierpliwosci, nie mam sily, nie mam czego tam jeszcze. dziekuje za uwage, chyba pojde wyzrec dzieciom kinderniespodzianki. o.