za oknem leje - oczywiscie, jutro jade po odbior Matki Chrzestnej, coby spedzila w naszym Malym Bialym Domku czarownych dni 4.5. taaa... zostane pewnie porownana, oceniona wyceniona i co tam jeszcze. bo przeciez ja nie jestem M. no kurka nie jestem. i dobrze mi z tym. (M to jest siostrzenica Matki Chrzestnej, do ktorej nie dosiegne zebym sie skichala nawet. mieszka w Wawce, ma piekne mieszkanie i w ogole. no. :o) ). naprawde ja z tych przejmujacych sie ale tutaj mi to za przeproszeniem wisi. i powiewa jako ten sztandar. o.
dzisiaj troche mi sie otworzyly oczy... za sprawa dwoch elementow.
element #1:
"A ty bedziesz sfrustrowana, dopoki sobie nie odpuscisz i pozwolisz na chwile slabosci, bledy i pomylki." (patrz: komentarz Tessy do ostatniej notki). to trzasnelo mnie jak niewiemco. nie o te frustracje chodzi tyle, ile o to zeby sobie pozwolic. zeby nie starac sie zrobic z moich dzieci ukladnych maszynek, ktore na kazde moje slowo beda mowic: tak mamusiu, dobrze mamusiu, juz mamusiu. no kurka lobuzy mam okropne. uparte, zawziete, przekorne, zadziorne. i licho wie jakie jeszcze. no i co z tego??? sa moje i sa najukochansze na swiecie. o.
element #2:
zakupy, sklep spozywczy, duzy. spieszymy sie bo juz czas na drzemke Grzdyli, Mniejszy zwlaszcza marudzi. wybieramy: taki jogurt, takie mleko, itepe itede... GDZIE JEST WIEKSZA?????!!!!!! najukochansza matko moja - NIE MA DZIECKA. zalgadam, biegam, krzycze... szukam. obled w oczach, serce wali jak zwariowane, slabo, duszno... W MORDE!!! polecialam w strone kas zagladam, rozgladam sie... jest... matko jedyna... stoi kolo sokow, zdezorientowana, wystraszona, zatkane uszy... lapie za reke i ciagne, byle szybciej - Moje Szczescie przeciez tez jej szuka... znalezlismy sie wszyscy wzajemnie, nawrzeszczelismy na Wieksza... nie wiem czy z nerwow czy z przepelniajacych emocji... zrobilo mi sie slabo - ale nie zemdlalam... matko moja...
pisze to wszystko zeby pamietac. ze co z tego ze uparta, zlosliwa, przekorna i krnabrna... najukochansza Wieksza pod sloncem...