rozebrana...
...choinka oczywiscie, a co
mysleliscie? ;)
czas na nia przyszedl, choc az
sie zdziwilam w tym roku ze to juz trzeba rozbierac choinke! sztuczna
oczywiscie mamy, wiec sie nie sypala ;) miejsca nareszcie dosc, wiec stala
sobie sliczna taka :) swiatelka na automacie mielismy, wlaczaly sie o 17 i
swiecily do polnocy :) powiedzialam MS zeby lampe stojaca teraz na ten automat
wlaczyl bo mi jakos tak w tym kacie ciemno... :)
wczoraj zaeksperymentowalam z
obiadkiem. zrobilam racuszki na jogurcie, z podsmazonym mieskiem z cebulka,
cukinia i papryka. juz wiem ze pycha i juz wiem ze nastepnym razem bede
probowac te cukinie jakos najpierw podsmazyc czy cos, bo bardzo sok puszcza i
sie zrobilo takie mokrawe :) racuszki upieklam zamiast smazyc, bo po co zoladek
smazonym obciazac :) i o dziwo - dzieciaki zjadly tez! Wieksza 2
racuszki, Mniejszy 1!!! szok! bo zwykle oni eksperymentow nie jadaja ;)
pomalenku zaczynam odliczanie do kolejnego Wielkiego Wyjazdu... ciezko tym
razem, bo mial byc w zupelnie innym celu niz bedzie... tak czy siak - zobacze
MOich Kochanych... a Oni zobacza... no tak, glownie o Grzdyle im chodzi lobuzom
jednym ;)
przytule moja biedna Siostrzyce.. i sie powyplakujemy... ech!!! jeszcze troche...