nie daleko pada jablko od jabloni :P
wyssal z mlekiem matki??
no i chyba musze przyspieszyc czytanie bo wyglada na to ze mnie juz przescignal!!! i jeszcze mi na koniec powie kto zabil???!!!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
wyssal z mlekiem matki??
no i chyba musze przyspieszyc czytanie bo wyglada na to ze mnie juz przescignal!!! i jeszcze mi na koniec powie kto zabil???!!!
rozmowa z MS:
Ja: no i mialam sobie w weekend wydlubac gdzies poltorej godzinki zeby od dzieciakow odpoczac... i nie wyszlo o :(
MS: to wiesz co, wez sobie moze ksiazke poczytaj...
no taki wspanialomyslny no!!!
p.s. a ksiazke (te wiadomo ktora) to zaczynam czytac jutro. dwa dni adoracji wystarczy :)))
MAM!!!
no w morde jeza!!! naprawde mam!!! no jak to co? "Zapalniczke"! :) Joanny Chmielewskiej. wiec jakbym nagle "zamilknila nadawanie" to wiadomo o co chodzi :)
jakos nagle i dol sobie poszedl i w ogole :) he!!! [serdecznie dziekuje za dobre slowa i rady co do pozbycia sie paskudztwa!]
HA!
[mozna sobie poklikac w celu powiekszenia obrazkow. gdynby kto mial taka ochote oczywiscie...]
[pomalowalam sobie pazury wiec akurat fajnie sobie mi wyschna zanim wklepie te notke :) ]
no dobra, akurat sie cos na tym literackim forumie popsulo. no ludzka rzecz. ale przecie w koncu naprawia nie? no. a podyskutowac sobie ukulturalniajac sie moze troszke przy tej okazji zawsze warto nie? i wcale nie mowie ze ktoskolwiek niekulturalny jest. ogolnie tak. no.
w ramach ukulturalniania sie oraz oczekiwania na zdobycie "Zapalniczki" czyli najnowszej powiesci mojej ukochanej Autorki Joanny Chmielewskiej - dopadlam "Artystke wedrowna" Moniki Szwai. he. kilka lat temu (zdaje sie karmiac Wieksza) przeczytalam trzy pierwsze jej powiesci ("Jestem nudziara", "Romans na recepte" oraz "Zapiski stanu powaznego") i przypadly mi one do gustu, aczkolwiek zrobilam sobie przerwe w czytaniu gdyz z pojawieniem sie Mniejszego juz tak latwo nie bylo - swintuch maly nie pozwalal na czytanie przy karmieniu... niedawno nabylam "Powtorke z morderstwa" - a coz to za cudownie lekki kryminalek :) wiec gdy zobaczylam "Artystke wedrowna" - nabylam. bezmyslnie zupelnie. no. i usiluje czytac. czytam stojac przy blacie kuchennym, mieszajac zupe, czy co tam bym nie pichcila akuratnie, jedzac sniadanie i lunch, itepe. wciagliwe. baaaaardzo. ech... a gdzie te czasy kiedy wchlanialam jakies straszne ilosci ksiazek... kiedy czytalam niemalze dniem i noca... jako dziecko czytalam z latarka pod koldre, az moi rozumni rodzice weszli kiedys i powiedzieli mi: no jak tak masz sobie oczy psuc, to juz lepiej czytaj sobie przy swietle! i kupili mi nocna lampke... :) potem czytalam w drodze do szkoly, na przerwach, na co nudniejszych lekcjach... na studiach - oczywiscie czytalam na wykladach, w tramwajach, na przerwach, idac na spacerek, idac na uczelnie... a pozniej mi sie spsulo... no ale nadrobie. nie ma innej mozliwosci...
i tak wracajac do "artystki wedrownej" - oczarowal i rozweselil mnie opis pieska :) :"Z tego co wiem o psach, teriery to wariaty. Ale jednoczesnie najsmieszniejsze psy na swiecie. Kiedys widzialam szkota wielkosci damskiej torebki, ktory gonil samochod. Czarne kudelki zpowiewaly za nim jak firanka, szczekal jak szalony, a z calej postawy wyzieralo niezlomne postanowienie: zlapie i zabije!"
co do zycia ogolnie to aktualnie zasmarkane jest. podwojnie. przez Wieksza i Mniejszego. Wieksza od Czwartku, Mniejszy od Soboty jej zaczal wtorowac... ech zycie... no ale sie nie czepiam. byle tylko sie wysmarali, wykaszleli i uspokoili na koniec...
zastanawiam sie jak w koncu przemowic do tych moich kochanych Grzdylkow zeby zaczely sluchac. bo poki co to jest po prostu ... ech... szkoda gadac. i tylko na nerwy mi dzialaja nianie i inne tam madrale telewizyjne ze konsekwencja, ze nie ustepowac... ech. wszystko to sobie mozna o kant tylka. 150razy tlumaczyc a i tak swoje zrobi po raz 151... cierpliwosc trzeba miec? taaa... jasne... nie wiem po co ja to pisze w ogole, chyba tylko zeby gdzies to zwalic... Mniejszy rosnie na jeszcze wiekszego urwisa... ciagle robi to czego nie powinien, ciagle mu tlumacze, odsuwam, przestawiam, zabieram, nie ustepuje... ech. nie wiem po prostu chwilami sobie mysle ze nie sprawdzam sie kompletnie jako matka i tyle. kocham je straszliwie. uwielbiam patrzec jak sie wyglupiaja. jak sa radosne i szczesliwe, jak biegaja... cuda moje kochane... ale gdy sobie cos ubzduraja... koniec.
pogoda mnie dobija dodatkowo jeszcze. ciagle zimno, ciagle bezsensownie. eeee tam.
no. to dobranoc. czy tam dziendobry. czy cos. zalezy kto kiedy bedzie to czytal...
hehe. zwykle tego nie robie ale tym razem czynie wyjatek :)
powstaje nowe forum. w zamierzeniu - literackie. w szerokim tego slowa znaczeniu :) zainteresowanych prosze TEDY
koniec reklamy :)
tosmy poswietowali. potrojnie w sumie. Niedziela Wielkanocna + podwojne urodziny. no. szkoda tylko ze w domku zamiast dwoch Grzdylkow mam dwa Smarki... ech...
co do tego plakania - to w Sobote bylo. nie w Niedziele :) w Niedziele juz bylo jakos radosniej... rankiem dzieciaki mialy frajde bo w saloniku Kroliczek zostawil dwie sciezynki - ktore prowadzily do prezentow:) maly kurczaczek ktory po postawieniu go na dloni - pipczy, pudeleczko z M&M's, z kroliczymi uszami, jajeczka czekoladowe, i wielki znikopis na samym koncu. ktory sie okazal suuuuuper:) no. radosc i w ogole. wprawdzie nie bardzo czaily Lobuzy o co chodzi z ta sciezka i nie chcialy po kolei zbierac, ale co tam :)
a na imprezce urodzinowej jeszcze dostaly mi sie dwa zalegle prezenty na moje "zadawnione" urodzinki - tez milo :) no.
a dzisiaj juz powrot do normalnosci... mam nadzieje ze juz nie bedzie szara dlugo... :) kwiatki za oknem czekaja na slonko... :)
Zmartwychwstal Chrystus Krol!
Zakrolowal nasz Bog!
Smiercia zwyciezyl smierc,
Zycie nam dal na wieki...
Zmartwychwstał Chrystus Król, cieszcie się ludy,
życie przemogło śmierć, drzewo otchłanie.
Staje się kamień ów wrogom wzgardzony,
wielką nasz Jezus Bóg świata zagadką...
*********************************************
a ja zawsze z jakas taka radosna satysfakcja czekam na ten moment kiedy uslysze jak sie straznicy przelekli, jak uciekali w poplochu... i mysle sobie: a macie, niedowiarki... tak tak, jakos to malochrzescijanskie jest, wiem... ale nie potrafie sie oprzec...
*********************************************
Sobota - koszyczek ze swieconka... i krociutka wizyta przy Grobie... MS pojechal na Wigilie Paschalna, ja zostalam z dzieciakami (Wieksza sie zaczela smarac i kaszlec...) w domu... jutro jak nie bedzie gorzej to sie wszyscy wybierzemy do kosciola... trzymajac jedna reka Mniejszego coby nie uciekl, uciszajac Wieksza bo akurat sie rozgadala... i gubie w tym wszystkim to WAZNE... nie potrafie... wieczorem ogarniam wszystko myslami...i placze...
czy mozna wybrac sie do kosciola w celu poswiecenia zawartosci koszyczka BEZ owego koszyczka? no okazuje sie ze mozna... w polowie drogi sobie uswiadomilam ze - zapomnialam koszyczka. MS z leksza sie zdenerwowal, ale zawrocil. :o) jaja poswiecone. tak samo jak reszta skladnikow na jutrzejszy Balagan*. no. krotko i tresciwie.
_______________
* balagan - juz wspomnialam o nim w poprzednich latach - tradycyjna dla naszej rodziny potrawa Wielkanocna :o)