haha hihihi buuuuuu....
czy to taki dobry pomysl zebym ja dzisiaj coskolwiek pisala...a tam. napisze. a co. nie wiem co. nie wazne. slonko mi fajnie w lewe oko swieci. za kilka godzin bedem juz sobie gdzies w podrozy. i bedem przezywac. nawet se ksiazki nie poczytam. bede tylko sciskac reke mojej drugiej polowki. 8 godzin. i potem jeszcze troche. a potem juz tylko ramiona kochanych ludzikow. hihhihihi.
a'propos sciskania reki - bylismy kiedys razem w takim wesolym miasteczku co mialo takie cos ze sie wsiadalo do wagonikow i ono najpierw pod gore ciagnelo, a potem na leb na szyje prawie pionowo w dol!!! no i nie dosc ze sie darlam to sciskalam reke mojego drugiego polowka w pewnym momencie on mowi - zlap sie poreczy:) hihihihi wystraszyl sie ze mu zmiazdze reke:) biedactwo:)
e tam takie glupoty sie mnie czepiaja.
a zoladek mam w supelek zawiazany... hehehe moze to dobrze bo sie nie rozleci:)
w ogole to mi teraz naprzemian smutno i wesolo. bolom mnie plecy od kompa. i od wczorajszego pakowania walizek. cztery walizki, dwie osoby. jest mi nie wiem jak. glupawo jakos. panika ze czegos zapomne. relaks - no to co ze zapomne? przeciez tam gdzie jade som sklepy! i do ludzi jadem a nie w ciemnom puszcze bialowieszczanskom.
jejku ale durnoty. hihihihi. czy to czasem nie jest juz histeria...