przyszla zima...?
/***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** /
a ja wypadlam oczywiscie z aparatem przed i za dom... :)
a to zdjecie robione o polnocy...
komu kawke...? :) :P
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
/***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** ***** /
a ja wypadlam oczywiscie z aparatem przed i za dom... :)
a to zdjecie robione o polnocy...
komu kawke...? :) :P
/innaM, nie dziala mi to wklejanie z worda w sensie kodowania :) no to dajemy te 60 znakow, tak? tralalalala, bumcyk, swoja droga ciekawa jestem jak dlugo jeszcze szanowne adminstwo bedzie ignorowac to ze nikomu sie taka sytuacja nie podoba? bo chyba moge spokojnie napisac nikomu, skoro podobac sie moze jedynie tym co to produkuja tony notek typu lichowiejakiego, bo nie wiem czy to nawet reklamami mozna nazwac...??/
dwie sprawy... pierwsza... chyba najbardziej bolaca... odkrycie, ze jak sie ma miekkie serce to nawet nie twarda d... trzeba miec tylko twarz... bo sie po niej obrywa obficie i z roznych stron. czasem tych, z ktorych sie nie spodziewamy...
... sytuacje w ktorych wydaje sie ze wszystko jest jasne i jestesmy w 99% rozumiani przez otoczenie... dupcia blada ze tak infantylnie sie wyraze...
no i trudno sie mowi. kolejny raz trzeba po prostu zabierac zabawki i isc na swoje podworko, skoro na tym, ktore dlugo bylo swoje - nas nie chca. czemu pisze w liczbie mnogiej - nie mam zielonego pojecia... moze tak latwiej??? tylko gdzie jest to „swoje" podworko...
druga... ech. to ta dobijajaca i radosna zarazem... na ktora i trzeba poczekac, ktora bedzie sie ciagnela miesiacami o ile nie dluzej... bo nawet kiedy juz bedzie „hop" to jeszcze duuuuzo malych kroczkow potrzeba...
a z codziennosci - Grzdyle rosna... sa urwisowate bardzo... kosztuja cala fure nerwow. i co z tego? :P Mniejszy sie tak cudownie rozgaduje, i w nosie mam ze mowi niewyraznie - wreszcie mozna sie z nim dogadac, choc w czesci :))) kulturny jak niewiemco, denkju Mama, sioji Mama, fiiiis fiiiis on top! Hehe. Uwielbiam te jego „grzecznosciowe" zwroty. O ile pierwszych dwoch chyba tlumaczyc nie musze (thank you Mama, sorry Mama), o tyle ostatni chyba musze choc troszke... otoz jest takie wyrazenie gdy sie bardzo kogos prosi to sie mowi: „please, please, with a cherry on top and the ice cream in the middle" - zabijcie nie wiem dlaczego i skad, ale to takie zartobliwo-slodkie moim zdaniem :)) no i sobie Mniejszy skrocil i przysposobil :)))
Wieksza sie zrobila z nagla zazdrosna. No w mordke jeza, po 3 latach sobie uswiadomila ze brata ma?? Nie umiem tego zrozumiec, podkreslam na kazdym kroku ze jest ukochana corcia i tyle, i ze o ile zachowania tolerowac nie moge o tyle ja kocham i koniec. Na ile to do niej trafia nei mam pojecia... moze kiedys trafi... uwielbia wystepowac. Przed lustrem, przed ciotkami i wujkami, prosic jej nie trzeba ani namawiac :))))) stanie ukloni sie i jedzie z koksem :)))) o, nawet w tej chwili... wiecie jak pisze? Siedze w naszej sypialni przy biurku, Wieksza stoi na naszym lozku patrzy w lustro (mojej toaletki), spiewa chyba jakas piosenke o swoim braciszku (ze ma oczy i uszy i takietam :)))) )... o przepraszam w hymn narodowy jej przeszlo :P i padli jak kawki... moje kochane Szkrabulce....
/i mialo byc zdolowane lichowie co a prosze jaki mi rozczulajacy koniec wyszedl :))))/
/wklejanie z worda u mnie nie dziala nie wiem czy to przez wstawianie zdjecia, czy przez zmiane koloru czcionki... nie mam pojecia. wiec wracamy do stukania 60 znakow coby nie bylo widac tekstu na glownej, gdyzboponiewaz wkurza mnie to i tyle.../
Smak listopadowych malin jest chyba zupelnie inny niz tych sierpniowych... moze dlatego ze juz zimno i przymrozki... moze dlatego, ze sie juz ich nie spodziewam... wyszlam ot tak sobie na ogrodek... moze sprawdzic czy pranie wyschlo... nie wiem dlaczego zerknelam... a moze podswiadomie wlasnie... (czasem sobie mysle ze albo przeceniamy te podswiadomosc, obarczamy ja wina za wszystkie nasze „chcenia" czy „niechcenia"...) szesc bardzo dojrzalych malin... wpakowalam jedna od razu do buzi... (no dobra, nie tak calkiem od razu, bo najpierw musialam cyknac zdjecie tak?) slodka, prawie lepka rozkosz MS byl w garazu wiec nie skorzystal :P pewnie bym sie podzielila druga malina z tych szesciu... trzy dla Wiekszej i trzy dla Mniejszego... Wieksza laduje wszystkie trzy od razu do buzki i pyta czy mam wiecej, Mniejszy delektuje sie kazda malina oddzielnie... takie rozne te Grzdyle sa... takie kochane...(mimo ze narzekam, dre sie i odchodze od zmyslow po kilka-nascie razy dziennie....)
/...trzy tygodnie.../
/wyliczylam ze tu wystarczy napisac 60 znakow i juz sie jest "bezpiecznym" to znaczy nie widac na glownej prawdziwej tresci notki. no to albo szlaczek albo pierdolki tak?/
jakie te moje Grzdyle dobre. i jak swietnie sie dzielic z innymi potrafia. no zachwyt, czysty zachwyt... szkoda ze dziela sie bakcylami. ze swoja ukochana Mamusia. w morde. zatkalo mi gardlo, kwicze niczym sliczne rozowe zarzynane prosie. w morde. a tymczasem mam trzy tygodnie i w morde nie ma bata - nie zdazymy. i nie wiem co zrobimy. w morde. i w morde, wiem ze naduzywam tego w morde ale inaczej nie potrafie. w morde. no.
co poza tym to nie mam pojecia bo w morde jeza jak idzie nowe to strach sie bac. choc w sumie to nowe przyjemne powinno przeciez byc... cholercia jasna no. kiepskie jest zycie chronicznej panikary...
***
*** ***
*** *** ***
*** *** *** ***
*** *** *** *** ***
ogolnie do de jest i tyle. nic na to nie poradze. Grzdyle kaszla tak ze sluchac przykro. mnie tez cos zaczyna zbierac :/ w morde. Doktorek M. dzisiaj powiedzial ze dzieciom nie jest nic tylko wirus jakis. no. to ja mu wierze tak? ciekawostka taka: jak powiedziano odgornie zeby dzieciom nie dawac zadnych syropow na kaszel to sie nagle okazalo ze miod jest bardzo dobrym srodkiem lagodzacym gardlo i kaszel. a jak JA to mowilam kilka lat temu to mi ten sam pan Doktorek M. powiedzial ze on nie jest lekarz naturopata i znachor i takich rzeczy zalecal nie bedzie. niewazne. wazne ze i oni ida po rozum gdziestam. nie wiem czy do glowy akurat.
zdechla taka sobie jestem, a tym czasem do "dnia zero"... 24dni...
*** *** *** *** ***
*** *** *** ***
*** *** ***
*** ***
***
__________________________________
/szlaczek gdyz bo poniewaznie lubie jak sie pokazuje na glownej o czym mam zamiar pisac :) /
/.../
nie zeby tak celowo - innego nie bylo. wszelkie wymyslne kompletnie nie przystosowane dla chlopcow. o w morde. ja nie myslalam ze z chlopcami to sikanie to taki problem jest! no w morde jeza. no. dobrze ze zaczelismy jeszcze tu gdzie mam panele... bo tam dywany to bym miala fajnie zasiurane... :) szczegolnie fajnie to wychodzi jak Mniejszy kaszle przy sikaniu... matko moja...
no ale wracajac - jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. po domu w ciagu dnia bez pieluch i calkiem dobrze idize. czasem zasiurane gatki, ale przewaznie nie :) kupa w nocniku zaliczona tez. raz polowicznie raz calkowicie. i to jeszcze Tatusia poinformowal Synus ze bedzie robil kupe: "kupa!kupa!" Tatus fachowo wykonal akcje nocnik, i juz za chwilke melodyjka z "love story" (czy cos kole tego) oznajmila obecnosc siuskow w nocniku. Mniejszy postekal pokwekal i voila :) :P
/ja tylko mam nadzieje ze zadne wrazliwce nie czytaja tego w tej chwili :P/
zeby juz zakonczyc z obrzydliwosciami - 2 noce temu mialam sen. zdechle myszy mianowicie mnie sie snily. taaa....
a poza tym chyba wszystko w miare...
poza tym ze odliczanie czas zaczac...
29...
p.s. nie na temat: innaM - buziak. specjalnie dla Ciebie :P
...a wiec powinno byc zamyslenie... powinno byc... tu tak o to trudno...
przy kosciele postawiony krzyz... bo daleko sa groby naszych Tych Co Juz Sa Tam...
dookola ludzie zapalaja znicze...
...zeby choc namiastke tego, co Tam...
... nie umiem juz przezywac Tych Swiat... :(((
...nie tak, jak Tam... nie tak, jak bym chciala :(((
tak, to moje wybory...
...chyba po prostu nie mozna miec wszystkiego... cena za Szczescie...?
/bo o Wszystkich Swietych nie moge. zbyt mocno mnie scisnelo za gardlo.../
a wiec tak jak w zeszlym roku - wystawilismy mordy...
...potem uciekli mi jakos tak szybko...
ze nie bardzo zdazylam zlapac. i nie bylo ich i nie bylo... wrocili usmiechnieci i szczesliwi, z
to moze tak niepokaznie wygladac, ale miescilo sie w dwoch pelnych reklamowkach :) no to teraz maja slodkosci na ladnych kilka(nascie?) tygodni :)
----------------------
a mnie taka refleksja wziela... bo to juz 7 lat minelo odkad spakowalam swe zycie w dwie sredniej wielkosci walizki i pojechalam lichowiegdzie... zamknelam oczy i pozwolilam Mojemu Szczesciu zabrac mnie ze soba... :)
/a o tym co za kilka tygodni to staram sie nie myslec. a jak juz - to myslec pozytywnie. w morde. no./
bez dorabiania temu filozofii, bez szukania dziury w calym. lubie Halloween. podoba mi sie pomysl przebierania dzieciakow (bez strojow czaszek i szkieletow) i to cale chodzenie. choc nie chodze ani za cukierkami (za staram :P) ani z dziecmi - MS chodzi, ja nie moglabym sobie odmowic przyjemnosci wydawania slodyczy dzieciakom. zawsze mam popaczkowane w malutkie torebeczki z obrazkami dyniek czy pajakow czy czego tam innego jeszcze - zeby po sprawiedliwemu i zeby nie braklo. poza tym dzien Halloween to taka moja mala rocznica...dzien mojego przyjazdu Tutaj... dzien w ktorym definitywnie opuscilam Dom Rodzinny... :)
a wiec - Trick or Treat kochani! :)