czekajac na... marfefke? :P
hjehje. zakupilam albowiem szamponetke
jakiejstam firmy na em zdaje sie, na ktorej napisano ze "bendem ciemnom
blondynom". ekhem. troszke to jakby mi dwuznacznie zalatuje ale co tam. z
wlasnego doswiadczenia wiem ze szamponetki albo nie lapiom wcale w ogole albo
pozostawiaja moje wlosy w rozmaitych odcieniach rudosci. hje. farbowac mnie sie
nie kce. za dlugo rudosci by schodzily ;). a szamponetka - no coz. raz w zyciu
wyszlo mi to uzycie szamponetki koloryzujacej na plus - w szczeniecych latach
studenckich uzylam szamponetki koloryzujacej na kolor o wdziecznej nazwie
"koniak". (he. iscie po studencku nieprawdaz? :) choc w sumie
ktorego studenta wtedy na koniak bylo stac? ;) ) i wtedy to jeden jedyny raz
mialam wlosy o ciekawym kolorze, nie rudym, a w takim pieknym odcieniu ciemnego
brazu. od tego czasu - jedyna farba ktora jako tako lapala NIE na rudo to byl
jakis platynowy blond :P hihihi.
gdy pokazalam szamponetke MS i spytalam co on
na to zeby przez jakis czas miec ruda zone - stwierdzil ze po pierwsze - skad
wiem ze bedzie rude? po drugie - odrosna, po trzecie - Halloween za pasem
i wszyscy pewnie pomysla ze ja tak na to konto. he he. nie ma to jak miec meza
pozytywnie do swiata nastawionego prawda? :)
tak wiec zakupilam, i niniejszym nalozylam
Bardzo Ciemna Packe na wlosy. i czekam... i wypisuje glupoty. he. i tak sobie
mysle - o ile nie pojde wzorem Ani z Zielonego Wzgorza i nagle nie zostane
zielona jak ten szczypiorek, to wszystko ok. zawsze moge powiedziec ze to takie
reminiscencje powakacyjne prawda? ;)